"Ból jest tymczasowy...
Poddanie się trwa na zawsze"
Pół roku. Sześć miesięcy. Sto osiemdziesiąt trzy dni.
Dokładnie tyle czasu minęło odkąd cię poznałem, odkąd moje życie diametralnie się zmieniło. Odwróciłeś je o całe 180°. Wszedłeś w nie z butami nie pytając nikogo o pozwolenie niszcząc wszystko dookoła. Raniłeś mnie zarówno fizycznie jak i psychicznie na każdym kroku, ośmieszałeś przed całą szkołą, kpiłeś, wyśmiewałeś jakby czekając tylko na moment, w którym nie wytrzymam, poddam się i z dumą będziesz mógł powiedzieć, że zwyciężyłeś. Potrafisz wyobrazić sobie, co czułem? Przepełniał mnie żal, wściekłość, rozgoryczenie i przede wszystkim rozpacz. Gdzieś w głębi ducha miałem nadzieję, że kiedyś będzie dobrze, że przebaczymy sobie nawzajem wszystkie zawinienia i stworzymy idealną parę. Ty mnie raniłeś. Ja ci wybaczałem. Jak bardzo naiwny byłem? Mimo wszystko nie potrafiłem inaczej, ponieważ byłem ślepo zapatrzonym w ciebie idiotą. Codziennie kładłem się spać z nadzieją na lepsze jutro, na koniec całego cierpienia, które mi wyrządzasz. Ciągle tliło się to słabe światełko w tunelu, pozwalające mi wierzyć. Chciałbym chociaż raz żyć z wymyślonym przez siebie scenariuszem i przez moment poczuć jak to jest być szczęśliwym, jednak musiałem odegrać swoją rolę, którą już ktoś wcześniej dla mnie wcześniej zaplanował. Szkoda tylko, że ja czułem, że moja kwestia była całkowicie zbędna.
Radość i złość, które odczuwałem dzisiejszego dnia wcale nie były dobrym połączeniem. Wariowałem przez to, popadłem w jakiś stan odrętwienia. Zamknąłem się na cały świat. Nie rozmawiałem z nikim od tygodnia. Cisza była moim najgłośniejszym krzykiem o pomoc, której nikt mi nie chciał udzielić. Zamknięty w swoich czterech ścianach wpatrywałem się tępo w sufit. Nie miałem depresji. To depresja miała mnie. Jeżeli myślałem, że przeżyłem już najgorsze to właśnie dałeś mi do zrozumienia jak bardzo nieobliczalny jesteś i na co cię stać.
Naparłem ciężarem ciała na blado-niebieską ścianę łazienki i powoli osunąłem się wzdłuż niej na posadzę niewielkiego pomieszczenia. Ukryłem twarz w dłoniach i zaniosłem się głośnym szlochem. Pozwoliłem łzom tworzyć mokre stróżki wzdłuż moich poczerwieniałych policzków. W tamtej chwili dałem upust wszystkim negatywnym emocjom kumulującym się we mnie od dłuższego czasu. Moje życie posypało się jak domek z kart. Podniosłem się po kilkunastu minutach na odrętwiałych rękach i przeczesałem dłonią wilgotne od potu brązowe kosmyki. Spojrzałem na swoje odbicie w lustrze. "Jestem żałosny" pomyślałem. Łzy skapywały jedna za drugą i obijały się płytki podłogi. Chciałem dać ujście całemu bólowi, którym byłem przepełniony. Wtedy do głowy przyszedł mi jeden z najgorszych pomysłów na jakie kiedykolwiek wpadłem. Wypuściłem głośno powietrze z płuc. Otworzyłem szafkę znajdującą się na zlewem i wyjąłem z niej upragniony przedmiot. Obróciłem kawałek metalu kilka razy w palcach i przyłożyłem ostrze do delikatnej skórny nadgarstka. Odwlekałem ten moment jak najdłużej, jednak chciałem tego spróbować. Przycisnąłem żyletkę mocnej i zrobiłem jedno, długie cięcie a później kolejne. Z napuchniętej rany zaczęły sączy się kropelki krwi. Zacisnąłem mocno oczy a moje usta uformował się w prostą linię. Płakałem, a moje łzy były koloru czerwonego. Moje całe ciało mimowolnie drżało. Zacisnąłem lewą rękę w pięść i odchyliłem głowę do tyłu. Adrenalina opadła i czułem jak ból przepełnia każdą komórkę mojego organizmu. Każda sekunda fizycznego cierpienia sprawiała mi coraz większą przyjemność. Otworzyłem się na to całkiem nowe dla mnie doznanie i przeraził mnie tylko jeden fakt- coraz bardziej mi się to podobało. Upadłem z powrotem na kolana jak przed kilkunastu minutami i napajałem się przyjemnością, jaką mi to dało. Przed oczami zaczęły mi się pojawiać ciemne plamki. Zamrugałem kilkakrotnie jednak to nic nie dało. Jedyne, co udało mi się zarejestrować to dzwonek mojego telefonu.
Później nie widziałem już nic.
Moje powieki opadły.
Zapadła ciemność.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Prolog specjalnie z dedykacją dla Sary, dzięki której ten post się tu wgl pojawił (nie żeby to był szantaż, czy cos... xd) <3
To jest zajebiste kochana!! Ciesze się,że mnie posłuchałaś :)) Czekam na więcej.Będę tu codziennie zaglądać.Powodzenia w dalszym pisaniu ^^
OdpowiedzUsuńDziękuję <333
Ja wciąż czekam,ale nie popędzam,liczę tylko na to,że kiedyś się pojawi ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńDalej niema :c
OdpowiedzUsuńksfggdsfkgfhggdhgfhdgfhkgdhsgfhdgfhdgfg
OdpowiedzUsuń